A propos... fragment artykułu z międzywojennego Miesięcznika Literackiego
"Na Śląsku inaczej. Katowice wyglądają jak ciche miasto zbożnej mieszczańskiej pracy. Rekiny żerują w cnotliwych cottage'ach, prawie bluszczem porosłych, zdradzających się może tylko kolumną luksusowych aut, które czekają w sprężonym ordynku na wymarsz poborców nadwartości. Białe domy, cisza, czystość, tyle zieleni! - można by zapomnieć, że w tej kasie bije nieubłaganym zracjonalizowanym rytmem - nie serce, jeno mechanizm, tłoczący złoto. Gdyby nie pył węglowy, dobitne corpus delicti; gdyby nie tłumy, wypełniające o pewnych stałych godzinach te stateczne, godne ulice mieszczańskiej cnoty - można by zapomnieć, czym są Katowice".
"W centrum nie ma bezrobocia. W Katowicach nie widać nędzy. Nie widać górników. Kapitał umie trzymać w należytym dystansie od dostojnego spokoju centrum tłumy nowoczesnych przypisańców kopalni. Warsztat wtłoczony pod ziemię, ludzie i złoto ukryci przed niepowołanym okiem. Katowice mogą okazywać światu czyste ręce i schludne oblicze cnoty. "Elegancki świat" ma tu swoją promenadę. Dziwny jest ten spacer. Krótka i szeroka ulica - Dyrekcyjna, prowadząca od dworca na aleję Piłsudskiego, niby grobla dla wybranych, znaczonych klejnotem dolarowego szlachectwa. Ta grobla spręża się w jakiś most zwodzony, ujęty w złocone ramy kosztownych magazynów i wielkokawiarnianych jazzów, zalany jaskrawym światłem kinkietów, powolny setkom uprzywilejowanych, tratujących tę drogę nawet środkami jezdni, oporny dla fali pracy, omijającej - z dworca i na dworzec - szerokim łukiem bocznic promenadę.Śród nocy i chłodu widna roztańczona i rozbawiona ulica - grobla pęcznieje użyciem i beztroską.Każdej niedzieli - pochody, zjazdy i obchody - kity górników, orkiestry i sztandary, cylindry i mówki.
I każdej niedzieli - procesje, śpiewy, pielgrzymki. Trudno o bardziej niesamowite wrażenie: ostre, twarde i skupione twarze - kamieniste i ugorne u chłopów, wycieńczone i zrudziałe w mieście, giną śród sztywnego lasu żywych gromnic, wyzierających z czarnofioletowych i czarnosinych ram. Ciągną z placu Wolności na Mikołów, obok innego wyniesionego - w śródmieściu - kompleksu gmachów, gdzie czerwona cegła, liczne, małe, zakratowane okienka i mur wysoki".
niedziela, 9 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz