środa, 26 sierpnia 2009

Mmm... Erhartova Cukrárna.

W pewnym sensie typowy przykład praskiej funkcjonalistycznej kamienicy z lat 1930-tych. Na parterze i pierwszym piętrze usługi/handel, a wyżej wstęgowe okna apartamentów. Budynek pochodzi z 1937 roku i został zaprojektowany przez Evžen Rosenberg. To co zwraca uwagę to bardzo udana rekonstrukcja międzywojennego szyldu "Erhartova Cukrarna". Cukiernia działa do dziś i serwuje desery i inne delicje oparte na starych przepisach czeskich, niemieckich, włoskich, francuskich i austriackich, ale nie tym chciałem... Odtworzony został nie tylko szyld, ale iszklanobetonowa markiza, a przede wszystkim funkcjonalistyczne wnętrze cukierni. Za rekonstrukcje odpowiedzialny był Tomáš Hořava i studio Enigma. Wsparcia finansowego, bez którego rekonstrukcja nie byłaby możliwa, udzieliła Rada Dzielnicy Praha 7.
Dla zainteresowanych jeszcze adres: Praha 7 Holešovice, Milady Horákové 56.


poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Veletržní Palác






Gmach Pałacu Targowego zaprojektowali Josef Fuchs i Oldřich Tyla. Konkurs rozpisano w roku 1924, zaś 1929 roku budynek oddano do użytku. Zatem jest to rówieśnik katowickiego gmachu Sejmu Śląskiego...
Z ciekawostek Le Corbusier ponoć powiedział o nim "to interesujący budynek, ale jeszcze nie architektura". Tak, czy inaczej, biorąc pod uwagę lata, w których obiekt powstał, zwłaszcza jeśli zestawi sie to z tym, co wówczas powstawało w Polsce, robi wrażenie.
Obecnie w budynku mieści się Národní galerie v Praze, a konkretniej kolekcja sztuki XX i XXI wieku. Picasso, Braque, Degas, Cézanne, Rodin, Mucha, Klimt...

TU można poczytać o budynku nieco więcej...

sobota, 22 sierpnia 2009

Kubismus... Diamant.





Po raz kolejny zmiana miejsca. Tym razem Praha - ulica Spálená 82/4.
Praha była jednym z niewielu miejsc na świecie, gdzie tuż przed pierwszą wojną światową projektowano i budowano budynki kubistyczne, a w zasadzie inspirowane kubizmem. Na początek dom Diamant. Architekci Emil Králíček i Matěj Blecha. O pierwszym z panów jeszcze napiszę co nieco przy okazji innych praskich obiektów...
Budynek zaprojektowano, dla adwokata Adolfa Hoffmeistera, w miejscu zburzonego znacznie wcześniej klasztoru. Tuż przy budynku stoi pod kubistyczną arkadą barokowa figura św. Jana Nepomucena. Swego czasu wywoływało to spore kontrowersje, a przeciw takiemu mieszaniu stylów protestował praski historyk sztuki profesor Zdeněk Wirth.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Miedzywojenne Katowice

A propos... fragment artykułu z międzywojennego Miesięcznika Literackiego


"Na Śląsku inaczej. Katowice wyglądają jak ciche miasto zbożnej mieszczańskiej pracy. Rekiny żerują w cnotliwych cottage'ach, prawie bluszczem porosłych, zdradzających się może tylko kolumną luksusowych aut, które czekają w sprężonym ordynku na wymarsz poborców nadwartości. Białe domy, cisza, czystość, tyle zieleni! - można by zapomnieć, że w tej kasie bije nieubłaganym zracjonalizowanym rytmem - nie serce, jeno mechanizm, tłoczący złoto. Gdyby nie pył węglowy, dobitne corpus delicti; gdyby nie tłumy, wypełniające o pewnych stałych godzinach te stateczne, godne ulice mieszczańskiej cnoty - można by zapomnieć, czym są Katowice".

"W centrum nie ma bezrobocia. W Katowicach nie widać nędzy. Nie widać górników. Kapitał umie trzymać w należytym dystansie od dostojnego spokoju centrum tłumy nowoczesnych przypisańców kopalni. Warsztat wtłoczony pod ziemię, ludzie i złoto ukryci przed niepowołanym okiem. Katowice mogą okazywać światu czyste ręce i schludne oblicze cnoty. "Elegancki świat" ma tu swoją promenadę. Dziwny jest ten spacer. Krótka i szeroka ulica - Dyrekcyjna, prowadząca od dworca na aleję Piłsudskiego, niby grobla dla wybranych, znaczonych klejnotem dolarowego szlachectwa. Ta grobla spręża się w jakiś most zwodzony, ujęty w złocone ramy kosztownych magazynów i wielkokawiarnianych jazzów, zalany jaskrawym światłem kinkietów, powolny setkom uprzywilejowanych, tratujących tę drogę nawet środkami jezdni, oporny dla fali pracy, omijającej - z dworca i na dworzec - szerokim łukiem bocznic promenadę.Śród nocy i chłodu widna roztańczona i rozbawiona ulica - grobla pęcznieje użyciem i beztroską.Każdej niedzieli - pochody, zjazdy i obchody - kity górników, orkiestry i sztandary, cylindry i mówki.

I każdej niedzieli - procesje, śpiewy, pielgrzymki. Trudno o bardziej niesamowite wrażenie: ostre, twarde i skupione twarze - kamieniste i ugorne u chłopów, wycieńczone i zrudziałe w mieście, giną śród sztywnego lasu żywych gromnic, wyzierających z czarnofioletowych i czarnosinych ram. Ciągną z placu Wolności na Mikołów, obok innego wyniesionego - w śródmieściu - kompleksu gmachów, gdzie czerwona cegła, liczne, małe, zakratowane okienka i mur wysoki".

sobota, 8 sierpnia 2009

Kattowitz - Die Sinfonie Der Kleine Großstadt





































































Podobno było takie powiedzenie:
Berlin - grosse Grossstadt, Breslau - grosse Kleinstadt, Kattowitz - kleine Grossstadt.
A zatem niech będzie jak u Walter Ruttmanna w jego filmie z 1927 roku...

Zdjęcia z Narodowego Archiwum Cyfrowego