sobota, 23 lipca 2011

Transatlantyk

Ten transatlantyk zacumował w katowickiej dzielnicy Dąbrówka Mała około 80 lat temu. Budynek, jak można (mam nadzieje :)) zobaczyć na drugim zdjęciu, był częścią ogródka jordanowskiego. Charakterystyczne relingi, okulus-bulaj czy wreszcie pawilon solarny przypominający mostek kapitański przywodzą na myśl architekture okrętową, którą w międzywojniu często inspirowali się moderniści. Niestety nie posiadam żadnych informacji, kto budynek projektował. Obecnie znajduje się w nim Miejskie Przedszkole nr 38.

niedziela, 3 lipca 2011

dead's it.


Katowice mają za dużo budynków! Ta myśl zapewne przyświecała władzom miasta, kiedy podjęły decyzje o wyburzeniu Pałacu Ślubów przy Al. Korfantego. Naprawdę nie wiem jaka była logika tej decyzji. Owszem, po przeprowadzce Urzędu Stanu Cywilnego do zaadaptowanego na jego potrzeby Pałacyku Goldsteinów, budynek przestał pełnić swoją dotychczasową funkcję. Tylko, co z tego? Przepraszam, zapomniałem, że zgodnie z planami przedstawionymi przez Pełnonocnika ds. Projektu Przebudowy Strefy „Rondo-Rynek” Pana Krzysztofa Rogalę, miejsce po Pałacu Ślubów będzie pełnić nową funkcję - parkingu. Parking to zawsze coś - w zasadzie bedzie to jedyny rzeczywisty efekt "przebudowy" centrum miasta. Parking oczywiście (!) ma być rozwiązaniem tymczasowym, bo teren czeka na inwestora. Oczywiście... Pytanie, po co w takim wypadku wyburzać obiekt w świetnym stanie technicznym? Po co brać na siebie koszty wyburzenia, skoro mógłby je pokryć inwestor, gdyby taki wreszcie się znalazł. Do tego czasu obiekt można by było wynająć. Można by było, gdyby nie to, że w Katowicach jest za dużo budynków.
Jesli idzie o kwestie architektury, polecam z majowej Rzepy tekst Mai Mozga-Góreckiej:
Znika architektura odwilży.
Na zachętę i jednocześnie kontra argumentom o "złym pochodzeniu" architektury lat 60-tych, która jakoby była przesiąknięta ustrojem, w którym powstała, cytat z przywolanego wyzej artykułu:
– Lata 60. to był najciekawszy okres w polskiej architekturze powojennej, odwilż, eksplozja modernizmu – dodaje prof. Leśniakowska. – Do głosu doszło pokolenie, które studiowało przed wojną, ale było kneblowane wcześniej przez socrealizm, oraz generacja młodych architektów wychowanych przez tych wybitnych „starych" modernistów. Działali ze świadomością, że nie są z moskiewskiego rozdania, ale należą do Zachodu. I mieli poczucie misji: dla nich architektura i towarzysząca jej sztuka – malarstwo, dizajn – pełniły ważne funkcje kulturowe i edukacyjne w społeczeństwie.


Kiedyś chcieliśmy być nowocześni. Teraz wystarczy nam szutrowy parking.
To by było na tyle.